wtorek, 8 marca 2011

Kilka godzin na alpejskich stokach.

W czasie ferii, wraz z rodzinami, spędziliśmy tydzień na nartach w Kappl. Jeden dzień poświęciliśmy na jazdę na naszych zabytkowych nartach. Zabawy, jak zwykle, było dużo. Drewniane narty, to takie trochę "różowe okulary". Wszystko wygląda inaczej, gdy się je założy. My też wyglądamy inaczej, przez co ich oddziaływanie jest rozciągnięte na otaczających nas ludzi. Większość jednak nie rozumie, co widzi. Zdarzało nam się np. dowiedzieć od znajomych, którzy słyszeli rozmowę obserwujących nas osób "...ubrani nawet nieźle ale narty mają obciachowe...", kiedy ćwiczyliśmy intensywnie przed ubiegłorocznym "Zaruskim" ubrani w normalne, narciarskie stroje. Starsi ludzie uśmiechają się, czasem biją brawo - chyba na wspomnienie młodości. Młodzi zazwyczaj patrzą wzrokiem co najmniej tępym. Próbując w Kappl wykorzystać nasze narty jak się tylko da, zatrzymaliśmy się na chwilę obok snowboardzistów (jak się okazało Polaków). Nie wiedzieli skąd jesteśmy więc po chwili obserwacji jeden z nich wydusił"...ty, to jakiś przej....y oldskul. Trudno się dziwić reakcji, narciarzy na drewniakach nie widuje się na stokach wcale i nie sądzę aby miało ich być więcej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz